Spięcie


Penny i Chels zawsze były tymi dwoma z czołówki. To ich zdanie się liczyło, one dyktowały kto wchodzi a kto wypada z elity. Jadnak wydarzeania tego tygodnia miały na zawsze to zmienić...
Czy łatwo skłócić dwie najlepsza przyjaciółki?

-Chelsonowa, co za bluzka!- Panny klepnęła w tyłek swoją przyjaciółkę.
-Mój projekt- Chels uśmiechnęła się dumna z siebie i pogładziła koronkę, którą obszyty był ciemnozielony gorset.  Bluzka była dość odważna, ale to był jej styl. Z tego była znana: atrakcyjna Chelsea. Nieraz jej kreacje szokowały, nie da się ukryć. Wiele godzin spędzała na dywaniku dyrektorki, która po prostu załamywała ręce z bezsilności. Panienki Lawson nie dało się wychować.
Oceny zawsze miała marne, bo nie wybierała się na studia. Liceum jej wystarczało w zupełności. Jeśli już pójdzie na studnia, to tylko po to, by się pobawić. W końcu jest ustawiona do końca życia, jako dziedziczka sporej firmy. 
-Zawsze wiedziałam, że jesteś kreatywna- Penny roześmiała się. Penny, a właściwie Victoria Sherderstone (bo prawdziwego imienia nie używała. Nie pasowało do jej image'u), była z urodzenia błękitnej krwi. Jej powinowactwo z angielską rodziną królewską było dalekie i niemalże nic nie znaczące, ale dumna rodzina potrafiła je ukazać. Jako hrabianka zawsze chodziła wyprostowana, jej krok był lekki i zwiewny, całą swą postawą mówiła "za wysokie progi" i z chłopakami zdecydowanie się nie umawiała. Raz jedynie przeżyła związek z Tomem Hitchem, ale źle się to skończyło i niemalże umarła, gdy znalazł on pocieszenie w ramionach Diany May. Co za tupet!
-Wiem, wiem- zaśmiała się. Dwie władczynie szkoły weszły do budynku, ostentacyjnie ignorując wszystkich wokół. Dziewczyny pragnęły stać się ich koleżankami choć na pięć minut, a chłopcy marzyli o randce z jedną z nich. Ale nie mieli szans. Piękności nie były dla nich.
Ile prawdy w legendzie ich urody? Oceniam, że mało. Umieły się sprzedać. Chels uchodziła za tą bardziej rozrywkową. Malowała oczy elyelinerem, nadając im nieco koci wygląd. Ogólnie dużo uwagi poświęcała oczom: roziskrzonym, dość dużym, ciemnoniebieskim. Lekka opalenizna i kasztanowe fale, śnieżnowbiały uśmiech, podkreślony pomarańczowawą szminką. Do niej to pasowało, doskonale wiedziały o tym jej stylistki. Tak, Chels miała stylistki.
Penny nie miała może tak oryginalnego wyglądu, ale długie do pasa, proste blond włosy i bursztynowe oczy ślicznie wyglądały, zwłaszcza, gdy zakładała kobiece sukienki podkreślające cieńką talię i gdy malowała się w stylu arystokratki. Miała może nieco zbyt zadarty nos, ale kto by zwracał uwagę na mały mankament?
Dziewczyny podeszły do stojących koło szafek chłopców. Daniela i Simona. Przywitały się z nimi i razem przeszli do swojej ulubionej miejscówki: ławki na szczycie schodów. Stąd mieli doskonały widok na szkołę i mogli zachwycać, nie bardzo się wysilając.
-Jakieś plany na piątkowy wieczór?- zapytał Simon. 
Simon Grand, znany jako Boski S. lub Słodziak, był najprzystojniejszym chłopakiem w szkole. Przynajmniej tak o nim uważano. Pracował jako model, zawsze był idealnie ubrany i zadbany, opalenizna prefekcyjna, tak samo jak i sylwetka. Boski S nawet gdy był rozczochrany  sprawiał wrażenie Boga, a dziewczyny prawie dostawały zawału, gdy na nie już spojrzał. Jego ojciec miał studio fotograficzne, w którym robił sesje największych gwiazd do brkowców. Nic dziwnego, że jego synek dostał u niego pracę...
-W sumie, to planowałam jakiś melanż, ale to nic pewnego- Chelsea odrzuciła loki za ramię.
-Ja mam wyjście do filcharmonii- Penny uśmiechnęła się dumnie -No wiecie, loża dla VIPów,
Przytaknęli. Spodziewali się tego.
-A ja powiem szczerze, nie mam planów- Daniel wziął miętówkę do ust.
Daniel Woods... co by o nim powiedzieć? Ogólnie był gwiazdą w szkole z powodu tego, że był kapitanem drużyny piłki nożnej. Jego łydki były cudownie zbudowane, nawet Chels i Penny musialy to przyznać... Dan wbił się do elity, bo jego matka zasponsorowała halę sportową w szkole. Zawsze była fanką sportu. Jak zresztą i reszta rodziny. Daniel mógłby śmiało odebrać opinię największego ciacha w szkole Simonowi, ale nie umieł się sprzedać i po złananiu nosa jego twarz stała się odrobinę niesymetryczna. Poza tym Panny potajemnie się w nim kochała, a gdyby zaczęli ze sobą chodzić...
Ale nie o tym mowa. Randka + Penny = temat na film SF.
-No to zapraszam was na imprezkę do studia mojego taty- Simon uśmiechnął się. Kilka dziewczyn stojących opodal westchnęło. Chels skwitowała je przewróceniem oczami.
-Ja się piszę. O której startujemy?
-O 22.
-Ktoś jeszcze będzie znajomy?- Daniel spojrzał pytająco na kolegę.
-Wszyscy, którzy się liczą- zaśmiał się Boski S.
-No to będę- Dan spojrzał na Chels -Chcesz to po ciebie przyjadę- uśmiechnął się.
-Jasne, nawet lepiej. Będę mogła się napić- zagryzła wargę i spojrzała na Daniela -Jesteś cudowny- roześmiała się.
A Penny zrobiła minę, jakby połknęła ropuchę. Ale po chwili wróciła do normy. Grzeczny uśmiech zagościł na jej drobnych wargach pomalowanych perłowym błyszczykiem.
-Bawcie się dobrze!- powiedziała melodyjnie, by ukryć cios, jakim był dla niej ten krótki dialog pomiędzy Chels a Danem.

No i zrobiło się niebezpiecznie. Jeden ruch Chels sprawił, że Penny poczuła się zazdrosna. Jak to dalej będzie?
Już niebawem na elitte-gossip.blogspot.com

____

Blog dopiero startuje. Zainspirowany nieco plotkarą, ale bardziej doświadczeniem.
Zainteresowani?